poniedziałek, 5 grudnia 2016

Dżuma, dżuma, dżuma

-Czekaj, czy ja dobrze rozumiem? Aiden pobił się z Haru, nie wiadomo dlaczego, a potem brutalnie cię zerżnął wbrew twojej woli? O cholera... ja... błagam, powiedz, że to był pierwszy raz, kiedy był dla ciebie taki...-Annika była... nie wiedziałem jak to nazwać. Zszokowana? Oszołomiona? Załamana?  Jej głos nie miał barwy, oczy miała szkliste. Czułem, że ją zawiodłem. Ona była jak Haru - zawsze za bardzo się martwiła. Nikt tego głośno nie powiedział, ale to była moja wina. Wszystko to była moja wina. Boże, czy wszystko, czego się dotknę musi się pieprzyć?
Po cholerę ja się w ogóle pchałem do tej łazienki? Nie byłem zły na Aidena, tylko na siebie. Mogłem go zostawić w spokoju.
- Innis! - Głos jej się złamał. Przez chwilę nawet chciałem ją okłamać i powiedzieć "tak", ale domyśliłaby się. Za dobrze mnie znała.Dlatego po prostu siedziałem i starałem się wytrzymać jej spojrzenie.
-Boże... Ja po prostu nie wiem co powiedzieć... To wszystko jest chore. Aiden ma poważny problem. Ty chyba też. Może lepiej... - zawahała się i chyba zrezygnowała z tego co chciała powiedzieć. Westchnęła. - Czemu nie powiedziałeś mi wtedy, kiedy to się zaczęło?
Przełknąłem ślinę. Miała rację. Jak zwykle. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko. Ale wystarczyło na nią spojrzeć. Nie chciałem jej tym obciążać. Ona, w przeciwieństwie do mnie miała ogarnięte życie: chłopaka, mieszkanie, studia. Zawsze była tym lepszym dzieckiem. A ja jestem ofiarą, która nie potrafi odważyć się na rozmowę.
-Odezwij się! I przestań się na mnie patrzeć tym nawiedzonym wzrokiem! - Nie lubiłem gdy ktoś na mnie krzyczał. Drgnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Czułem się takim zerem, nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. Chciałem, żeby mnie zrozumiała i po prostu ze mną posiedziała, ale ona nie dawała za wygraną.
-Nie potrafię zrozumieć, dlaczego po prostu go nie zostawisz! On...
-Nie jest taki jaki ci się wydaje- przerwałem jej.To było pierwsze zdanie jakie wypowiedziałem od dłuższego czasu. Może powiedziałem je trochę za głośno, za ostro, ale nie powinna mówić o Aidenie. Nie mogła i tyle.
-Słucham?! - Teraz była oburzona. Wyprostowała się, ręce jej drżały, a na twarzy pojawiły się wypieki - No to jaki niby jest? Proszę, oświeć mnie! Jaki jest gość, który krzywdzi i poniża mojego brata? Bo dla mnie jest egoistycznym skurwysynem, który nie ma odwagi przyznać się do błędu...
Przesadziła. Nikt nie miał prawa tak mówić o nim. Zwłaszcza Annika. Nie miała pojęcia o tym wszystkim. I miałem gdzieś, czy mówi to bo się martwi, czy dlatego, że jest taka jaka jest. Wstałem, z zamiarem wyjścia z pokoju, ale złapała mnie za ręce i pociągnęła z powrotem na kanapę.
-Nie nazywaj go tak - byłem na nią zły. Podnosiła głos. Może miała powód, ale ona nie rozumiała. Ja po prostu chciałem być z Aidenem. Nawet jeśli mnie krzywdził. W jednym miała rację - miał problem. Chciałem mu pomóc. Marzyłem o tym, żeby kiedyś powiedział mi, że mnie kocha. Nie umiałem jej tego wytłumaczyć.
Ścisnęła moją rękę i przygryzła swoją wargę. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
-Proszę, spójrz na to z mojej perspektywy. To zabrzmi dziwnie, ale nie oszukujmy się, całe życie to ja martwiłam się o ciebie. Ratowałam ci dupę przed rodzicami, pomagałam w zasadzie ze wszystkim. Jestem jedyną osobą, nie licząc Haru, która wie o tym, że jesteś gejem. Znalazłam ci mieszkanie i nawet na początku płaciłam za ciebie czynsz. Dzięki mnie przestałeś palić, poszedłeś na studium kosmetyczne, dostałeś pierwszą pracę. Zawsze mogłeś na mnie liczyć.Jestem twoją siostrą, a zachowuję się jak twoja matka. Jak mam się czuć, zachować, kiedy widzę, że jesteś chodzącym nieszczęściem zgwałconym przez osobę którą kocha, nie mającym odwagi jej tego powiedzieć? No co się tak gapisz? To oczywiste. Przecież widzę jak reagujesz na choćby wspomnienie jego imienia. On też to widzi, możesz być tego pewny. Nie rozumiem tylko dlaczego taki jest? Jak może... to robić,  kiedy patrzy ci w oczy i to dostrzega. Nie można być aż tak głupim, żeby nie zauważyć, jak na niego patrzysz. Musiałby nie mieć serca, żeby nie czuć się winnym po tym co stało się wczoraj. Może mówię trochę nieskładnie, ale chodzi mi o to, że on też musi to przeżywać. Przemyśl to i porozmawiajcie. Najlepiej zadzwoń do niego teraz. -Przytuliła mnie i wyszła.
Nie mogłem za nią nadążyć. Najpierw była... zszokowana? Potem wkurwiona, chwilę później poważna... To w końcu chciała, żebym zostawił Aidena czy nie?
Zastanawiałem się nad tym co powiedziała. Czy to możliwe, żeby chociaż przez chwilę miał wyrzuty sumienia? Żeby wiedział, co chcę mu powiedzieć? Nie wydawało mi się to ani trochę prawdopodobne.
Długo przekładałem telefon z ręki do ręki zastanawiając się, czy zadzwonić. Czy w ogóle odebrałby, gdybym to zrpbił? No i co miałbym powiedzieć? Nie potrafiłem nawet nazwać tych wszystkich rzeczy... Zapewne wyśmiałby mnie od razu. Innis, ty idioto! Tak naprawdę Aiden był przecież dla mnie obcy. Każde nasze spotkanie opierało się na seksie. W zasadzie nie rozmawialiśmy. Gdybym posłuchał Anniki i Haru i przestał się z nim spotykać, pewnie nawet by się nie zmartwił. Zignorowałby to. Znalazł innego. A może inną? Zapomniałby o mnie i żył dalej.
Strasznie bolał mnie tyłek. I ramiona.Zamknąłem oczy i staralem sie odsunac odsiebie wspomnienia tamtego wieczoru ale efekt byl odwrotny. Widzialem jak wyszedl trzeskajac drzwiami. I jak cały wieczór mnie ignorowal. Na pewno słyszał jak plakalem ale nie reagowal. To bolalo najbardziej
Nagle moje rozmyślania przerwał wchodzący do mieszkania chłopak Niki. Od razu pobiegł pocałować i przytulić moją siostrę. Spróbowałem wyobrazić sobie Aidena i mnie w takiej sytuacji, ale nie potrafiłem. To było zbyt nierealne.
Cisnąłem telefon między poduszki i poszedłem powiedzieć Nice, że zostaję na noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz