piątek, 29 lipca 2016

Meblowanie domu żab

Obudziłem się. Za sobą usłyszałem jak Innis się wierci. Zegar pokazywał 5:30. Wstałem i poszedłem do kuchni zrobić mu kanapki. Chleb, potem masło, potem ser, keczup i... właśnie zdałem sobie sprawę, że nie pamiętam z czym In lubi kanapki. Spróbowałem sobie go wyobrazić. Jak siedzi przy stole i podnosi kanapkę do ust. Wgryza się w nią, odrywa kęs a następnie przeżuwa i połyka. Potrząsnąłem głową uwalniając się od tej wizji.
Poszedłem się umyć, a potem do sypialni się ubrać.
- Lubię, jak ubierasz się cały na czarno - usłyszałem zaspany głos Innisa - Łącznie z koszulą. Wyglądasz wtedy seksownie.
- Mi się najbardziej podobasz kiedy nic nie masz na sobie - uśmiechnąłem się. Twarz Innisa zrobiła się czerwona, a on sam schował się pod kołdrą.
- Śniadanie masz w lodówce - powiedziałem wysuwając się z pokoju - I zamknij dom jak będziesz wychodził... nie gubiąc klucza.

czwartek, 28 lipca 2016

Dom żab się buduje

Podjechałem moją czarną alfą romeo pod dom. Wysiadłem i rozejrzałem się. Pod moimi drogimi drzwiami mojej drogiej villi na mojej drogiej wycieraczce siedział przemoczony Innis.
Stanąłem nad nim i spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Zgubiłem klucz. Przepraszam - wyglądał naprawdę żałośnie. Tak, że chciałem go już teraz. Zamiast tego wziąłem głęboki oddech i popchnąłem chłopaka przez drzwi.
- Idź się umyj. Jesteś cały usyfiony
Innis ściągnął buty i rzucił kurtkę na podłogę. Pobiegł do łazienki i po paru sekundach usłyszałem szum prysznica. Ściągnąłem płaszcz i odwiesiłem go koło jego kurtki, którą śmiał rzucić na moją czystą podłogę. Odłożyłem moje i jego buty na właściwe miejsce i poszedłem w stronę łazienki. Otworzyłem drzwi i cicho wsunąłem się do środka. Rozebrałem się. Niezauważony przez Ina wszedłem pod prysznic i przytuliłem się do niego.

środa, 27 lipca 2016

Uciekające żaby - debiut

To się znowu dzieje. Ta suka znowu nie przyniosła papierów. Kurwa, kolejna rozmowa z szefem. Gdybym mógł, to bym ich wszystkich pozwalniał. Powolne cholery. Teraz go potrzebuje, naprawdę go potrzebuje. Wybieram numer, przykładam telefon do ucha i czekam. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, jak teraz nie odbierze to.... trzeci sygnał. Odebrał.

***

Zadzwonił. Kurcze, ten to ma wyczucie. Akurat, kiedy robiłem sobie kawę. Wiedziałem, że Aiden nie lubi czekać, więc rzuciłem się w stronę telefonu.
- Hej co...
- Nie mam czasu. Masz klucz, więc chce cię widzieć za 5 minut.
- Ale teraz wyjątkowo naprawdę nie mogę - chciałem się wytłumaczyć, ale mi przerwał.
- Ale ja dzisiaj naprawdę wyjątkowo nie mogę czekać - głos Aidena był nieznoszący sprzeciwu. Rozłączył się
- Ty zawsze "wyjątkowo naprawdę" mnie potrzebujesz - powiedziałem do siebie wybiegając z domu.