poniedziałek, 5 grudnia 2016

Zabiłyśmy wasze koty i schowałyśmy je do pralki

Allozaurowi urwało obie ręce w wypadku, więc nie jest w stanie pisać, a sepleni, więc żaden program do przetwarzania mowy na tekst nie potrafi jej zrozumieć.
Ja nie mam do tej kaleki cierpliwości, więc zamykam Żaby dopóki nie będziemy stare i samotne i bez innych pasji niż yaoi. 
Ale, żeby nie zostawiać was tak z niczym, to na czas oczekiwania naszej późnej starości zostawiam tutaj dwie "perełki" naszych kopii roboczych (już tego żałuję):
-Panie Blaire, pan (innisiowe nazwisko) juz przyszedl -zielonowlosa sekretarka wpadla do mojego gabinetu. Od piatkowego wypadku dziwnie sie na mnie patrzy.
-Dziekuje Cathy, powiedz mu zeby wszedl -powiedzialaem, z calych sil powtrzymujac glupi usmiech, ktory koniecznie chcial pojawic sie na mojej twarzy. Tym razem myslalem ze Inn uciekl i ze postac, ktora zobaczylem na korytarzu,  to tylko zlosliwe sztuczki mojego umyslu. Spodziewalem sie, ze Kristine przyjdzie i powie,  ze nikogo takiego nie ma w firmie.
Moje przemyslenia przerwalo pukanie. Potem uslyszalem Caroline mowiaca, ze Inn ma po prostu wejsc. Drzwi powoli sie rozchylily i wynurzla soe z nich glowa Innisa. Gdy tylko mnie zobaczyl, jego twarz przybrala odcien mojego drogiego czerwonego dywanu.
-A... Aiden -Innis wsunal cale swoje cialo do srodka i zamknal drzwi. Jego oczy patrzyly na wszystko poza moja twarza -Czemu.... Po co mnie zawolales? -spojrzal mi prosto w oczy oczekujac wszystkiego, tylko nie tego,  co zamierzalem powiedziec.
Wstalem z mojego drogiego skorzanego krzesla i przeszedlem sie po dywanie w kolorze policzkow Innisa prosto do ciemnych debowych (drogich) drzwi, o ktore opieral sie Innis. Wydawal sie speszony tym,  ze do niego ide i nie wiedzial co zrobie. Oplotlem rece wokol niego i przyciagnalem go uscisk (?), ktoreg nie chcialbym przerwac. Innis zesztywnial, dalej nie majac pojecia o moich intencjach.
-Przepraszam Inn ja... -glos mi sie zalamal, kiedy pomyslalem, jak wygladaly 2 dni bez niego. Dwa dni podczas ktorych bylem przekonany,  ze uciekł gdzies poza moj zasieg. Lzy same zaczely plynac z moich oczu i opadaly  na ramie Innisa. Poczulem jego rece na plecach. To znaczy ze mi wybaczyl. Boze jak ja sie balem, ze mnie nie zaakceptuje. Ze znalazl sobie lepsze zycie i juz mnie nie chce. Ze znow strace osobe ktora kocham. Innis odsunal mnie na odleglosc swoich ramion i spojrzal na moja twarz.
-Aiden... -podnioslem oczy i napotkalem wzrok Innisa. Jego oczy byly przepelnione miloscia. -Rozumiem.
Przesunal rece na moja szyje i zblizyl sie tak blisko, ze czulem jego oddech na ustach.
-Nie masz czegos co chcialbys mi powiedziec? -wyraznie slyszalem zlosliwosc w jego glosie ale nawet mnie to nie zdenerwowalo
-Kocham cie -odpowiedzialem calkiem powaznie. Patrzac na zdziwienie w jego oczach, bylo warto. Usmiechnalem sie i zniwelowalem dystans miedzy naszymi ustami.  Innis wstrzymal oddech,  a ja odsunalem sie troche, zeby zobaczyc jak jego policzki zabarwiaja sie na najladniejszy odcien rozu.
-Dziekuje -Innis oparl swoje czolo na moim. Po chwili z podstepnym usmiechem dodal  -Aiden czy ktokolwiek moze tu wejsc bez twojej zgody?
-Nie...-nie wiedzialem dlaczego spytal ale kiedy gwaltownie mnie pocalowal, od razu zrozumialem. Odwzajemnilem pocalunek i przesunalem jezykiem po jego dolnej wardze. Innis jednak,  co wykorzystalem do poglebienia pocalunku. Wsunalem jezyk jak juz milion razy wczesniej. Tym razem jednak czulem wiecej. Kazdy dotyk innisa wprzeszywal mnie jak prad. Zapach grejpfruta, na ktorego punkcoe innis ma obsesje, wypelnial cale moje pluca i przedostawal sie do krwi tworzac namiot w moich spodniach. (Przepraszam, ale to zdanie jest tak piękne, że musiałam je zaznaczyć)Wsunal rece w moje wlosy i delikatnie pociagnal, usmiechajac sie kiedy wydalem ciche jekniecie. Zaczal calowac mnie po szyi schodzac do moich obojczykow. Delikatnie ugryzl i spojrzal w moje oczy szukajac w nich pozwolenia. Byly ciemne z podniecenia i emanowaly taka iloscia miłości , ze zachlystnalem sie powietrzem. Polozylem dlon na jego policzku gubiac sie w natezeniu tych emocji. Jak moglem patrzec w nie tyle razy i nie zauwazyc jego uczuc? Dlaczego nie zdalem sobie sprawy z wlasnych uczuć,  az do teraz? Dlaczego go skrzywdzilem?
-Przepraszam Inn, ja nie chciałem , jak mam ci to wynagrodzic... zrobie wszystko co tylko powiesz.
Innis usmiechnal sie usmiechem za ktory mogliby go zatrudnic w reklamie pasty do zebow -To dobrze, bo chce zebys sie zamknal -powiedziawszy to zaczal mnie calowac i popychac w strone biurka. Kazdy pocalunek byl agresywny i pelen emocji, niepowstrzymany tym, ze moze byc odrzucony. Teraz innis mial kontrole i  wiedzial ze mu jej nie odbiore. Rozpinal moja koszule calujac mnie po szyji i gladdzac skore na miom brzuchu.
-Aiden tak dlugo jestesmy razem, a ja nigdy nie dotykalem ciebie...-jego glos byl zachrypniety od pragnienia,  a twarz czerwona od tego, na ile sobie pozwalal. Przesunal moja reke do swojego krocza usmiechajc sie, kiedy zobaczyl moje wielkie oczy -Zobacz,  to przez ciebie
Innis byl inny, byl wolny. Pewnie nie zdawal sobie sprawy ale oddanie mu kontroli bylo jak uznanie go za rownego mnie. Nie zabawki,  ktora czeka w sypialni, kiedy jej potrzebuje,  tylko partnera,  ktory zainicjowal zabawe i ja prowadzi. Osobę,  ktorej ufaem i wiem, ze moge mu sie oddac, wypuscic wodze i wpuscic niepewnosc do mojego scisle kontrolowanego swiata. Nagle poczulem, ze moje spodnie i bokserki zjezdzaja w dol, a potem uderzylo mnie zimno. Syknalem z zaskoczenia, a oczy innisa zablyszczaly z rozbawienia.
-Innis! -to,  ze pozwalam mu sie rozbierac nie znaczy, ze moze sie ze mnie smiac. Nadasany i zawstydzony (aiden zawstydzony!) wymamrotalem -Ty też.
Rozbawiony sciagnal tshirt i rozpial pasek. Spojrzal na mnie i cos, jakby zrozumienie, mignelo w jego oczach.
-Aiden widze, ze sie starasz, ale jak nie czujesz sie komfortowo to mozemy sie zamienic rolami -usmiechnal sie pokrzepiajaco, znow przesuwajac moje rece do swoich spodni, tylko tym razem po to, zebym je sciagnal. Tylko na to czekalem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Ledwo żywy zwlokłem się z łóżka. Wszystko mnie bolało. Przespałem całe wczorajsze popołudnie i noc. Przespałem? W zasadzie budziłem się co chwila, spoglądałem na zegarek, myślałem o Innisie i zasypiałem. Co on widzi w tym Aidenie? 
Przechodząc obok lustra zauważyłem, że mam na sobie ciuchy. Znaczy, takie nie do spania, tylko zwykłe. Wymięty, czarny sweter i luźne domowe spadnie mogły równie dobrze być piżamą. W sumie to sam nie wiem...  
Siniaki, powstałe po wczorajszej przygodzie z tym idiotą, nie poprawiały mojego wyglądu. Mam nadzieję, że szybko znikną. Z drugiej strony powinienem się cieszyć, że nic więcej mi się nie stało - Aiden zachowywał się jak psychopata. Właściwie, to oboje tak się zachowywaliśmy... 
Najbardziej ucierpiał na tym Innis. Pewnie się martwi, czy to jego wina. Pamiętam to przerażenie w jego oczach gdy wybiegł z domu. No i wątpię, żeby "jego chłopak" w jakikolwiek sposób mu pomógł. Możliwe, że nawet się do niego nie odezwał. Traktował go jak szmatę. Gdybym tylko mógł to wytłumaczyć Inowi! I tak by nie posłuchał. Czasami miałem wrażenie, że widuje się ze mną tylko dlatego, że byłem jedną z niewielu osób wytrzymujących jego ciągłe rozczulanie się nad sobą i rozdrabnianie. Fakt, prosił mnie żebym poczekał, że mi pomoże, ale przecież nie mogłem. Uciekłem, gdy tylko zniknął we wnętrzu willi trzymając Aidena. Niby co miałbym mu powiedzieć?
Czasem myślę, że Innis nie potrafi właściwie interpretować zachowań. Chyba wystarczająco jasno daję mu do zrozumienia, co do niego czuję, a on zdaje się to ignorować. Już od tak dawna próbuję zebrać się w sobie i pokazać mu jak bardzo jest dla mnie ważny. Najważniejszy. Raz już próbowałem, ale... nie, Haru, Innis był pijany, nie mówił tego na serio! A jednak nie wyglądał, jakby chciał tego co ja. Próbowałem sobie tłumaczyć, że to wszystko alkohol, ale chyba sam w to nie wierzyłem...
A Aiden... cóż, stan, w jakim najczęściej widzę Innisa mówi sam za siebie. Nie rozumiem, jak można tak tak obchodzić się z tą przeuroczą bezbronną istotką? Czy ten zapatrzony w siebie egoistyczny dupek naprawdę nie widzi co Innis przez niego przeżywa? Jak cierpi? Ile emocji kosztuje go każdy gest i każdy raz, kiedy jest traktowany jak zabawka z sex shopu?
Gdybym tylko ja miał okazję pokazać mu... Nie. On kocha Aidena i nic nie mogę na to poradzić.

Nacisnąłem klamkę już myśląc, jakimi wyzwiskami obrzucić osobę, która mnie obudziła. Jest tylko jedna istota na tym świecie, dla której jestem gotowy zrobić wszystko i o każdej godzinie, okej?
Zanim  zdążyłem otworzyć usta coś rzuciło się na mnie. Dygotało i łkało. I tuliło się do mnie całym swoim ciałem.
Zamknąłem drzwi, drugą ręką głaszcząc Innisa po głowie. Nie miał na sobie kurtki, a rozczochrane włosy sterczały na wszystkie strony. Wyglądał, jakby wybiegł z domu w pośpiechu. Dławił się własnymi łzami. Objął mnie drżącymi rękoma w tali i trzymał tak mocno, że trudno było mi złapać powietrze. Schował mokrą od łez twarz w zagłębieniu w mojej szyi. Cały się trząsł. Boże...
Wziąłem go na ręce i przeniosłem na kanapę. Nawet nie podniósł na mnie wzroku. Szybko poszedłem do sypialni po coś, czym, mógłby się przykryć. Gdy wróciłem leżał skulony a materiał na kanapie pod jego głową był mokry od łez. Narzuciłem na niego koc, usiadłem na podłodze przed nim i nie za bardzo wiedziałem, co mam dalej robić. Owszem, często przychodził zapłakany, ale nigdy w TAKIM stanie. Patrzyłem na niego, a on zdawał się mnie nie zauważać. Dygocząc, otulił się szczelnie. Nadal płakał i co chwila słyszałem jak głośno łapie haust powietrza. Serce mi się krajało. Trzymał twarz w dłoniach, ale to chyba lepiej. Nie zniósłbym widoku jego spłakanej, zrozpaczonej buźki. Kilka razy chyba starał się coś powiedzieć, ale nie był w stanie i znów zaczynał zanosić się płaczem.
Jezu, Aiden, co ty mu zrobiłeś?
-Innis...- zacząłem z troską, choć w sumie sam nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć. Delikatnie ująłem jego dłoń i ścisnąłem ją. Nie potrafiłem znaleźć słów. Trzymał moją rękę i powoli zaczynał uspokajać oddech.
Kurwa, wtedy odpuściłem, ale przyrzekam, że następnym razem, gdy zobaczę tego skurwiela, tak mu obiję mordę że...
-Haru... ja już mam dosyć... ja... chyba nawet nie pamiętam... jak to się robi z uczuciem....- mówił łamiącym się głosem, starając się wypowiadać słowa wyraźnie i robiąc co chwila przerwy na oddychanie. Jego twarz byłą czerwona, a zamknięte powieki spuchnięte od płaczu. Nie mogłem na to patrzeć, więc też zamknąłem oczy i złapałem drugą ręką jego drżącą dłoń- Haru ja już tak nie mogę... czuje się pusty i - tu przerwał mu niekontrolowany szloch. Spojrzałem na niego. Nawet teraz wyglądał pięknie. I tak przeraźliwie smutno. Oparłem podbródek na naszych splecionych dłoniach leżących  tuż przed jego twarzą. Był tak bezradny i zrozpaczony. Skrzywdzony. Czułem jego nierówny, przerywany oddech. Czułem jego ból. A może mnie bolało?
- Ja też już nie mogę.... Innis ja cię lubię.... i wiem, że kochasz Aidena, ale nie mogę tego dłużej ukrywać - to były najtrudniejsze słowa mojego życia. Wlasnie wydalem na siebie wyrok. No ale juz dluzej nie moglem. Bylem pewien ze mnie odtraci. W koncu jest slepo zakochany w aidenie. Jednak nadal ludzilem sie ze moze przejrzal na oczy i widzi we mnie juz nie tylko przyjaciela.
Poczułem, jak puszcza moją rękę i odsuwa sie wglab kanapy.
Nie.
Czulem jakby ktos wbil mi noz w samo serce. Milion mysli nmprzebieglo przez moja glowe. nagle poczulem sie taki samotny. Czyli to koniec. Najwazniejsza dla mnie osoba nic do mnie nie czuje. Boze, bylem taki naiwny...
W tym samym momencie poczulem ze Innis przyciaga mnie do siebie.
Zaraz... czyli jednak? Nie wiedzialem co o tym myslec...
Polozylem sie obok niego. Przytulil sie do mnie i zastygl w bezruchu. Slyszalem tylko jego uspokajajacy sie, nierówny oddech.
Byl tak blisko. Widzialem kazdy szczegol jego twarzy. Taki piekny.
Delikatnie musnalem jego usta swoimi i poczulem jak jego cialo przechodzi dreszcz. Zaryzykowalem i pocslowalem go jeszcze raz. Delikatnie. Spokojnie.
Nie sprzeciwiał się. Nie odwrócił się. Nie odepchnął mnie.
Całowałem jego blade policzki, czoło, nos, zamkniete powieki. Czulem slony smak lez.
-W porządku? - zapytałem przestraszony i zanim zdazyl odpowiedziec dodalem - nie cgce robic nic czego bys nie chcial.
-Yhm... - jęknął rozmarzonyeb
Na to czekałem. Uśmiechnąlem sie i wrocilem do wczesniejszego zajecia. Nareszcie. Tak dlugo czekalem zeby moc to zrobic.
Poczuc cieplo jego ciala, wdychac zapach jego wlosow, calowac jego gladka blada skore, slyszec glosne westchnienia gdy moje wargi dotykaja jego uszu. Uśmiechnąłem się. Nakręciłem się słysząc to i zapomniałem o moim złym nastroju. No jak można być zdołowanym, kiedy coś tak pięknego leży pod tobą i tak seksownie jęczy? Czułem ucisk w bokserach, ale starałem się powstrzymywać, najpierw Innis.
Widzac jak wielka przyjemnosc mu to sprawia, zatrzymalem sie w tym miejscu i delikatnie ugryzlem. Jeknal glosno i przechylil glowe. Teraz liczyl sie tylko on i jego przyjemnosc.
Nie wie jak to sie robi z uczuciem? To ja mu pokaze.
Wlozylem rece pod ubranie blondyna i jezdzilem palcami po plaskim brzuchu i klacie. Gdy znudzilo mi sie lizanie jego ucha spojrzalem w zamglone niebieskie oczy. Po prostu idealne. Zblizylem sie do jego ust nie przerywajac kontaktu wzrokowego.
-Napewno tego chcesz? - musialem zapytac. Nie przezylbym gdybym zrobil mu krzywde.
Nie odpowiedzial. Zamiast tego ostro wpil sie w moje usta. Szkola Aidena jak widze.
O nie. Dzisiaj bedzie delikatnie.
Zdejmowałem nasze ubrania i po chwili lezelismy nadzy. Boże, on był po prostu wspaniały.
Calowalem go, dotykalem, piescilem. Na wszystko reagowal glosbymi jekami i wrstchnieniami.
Lizalem jego sutki rekami ugniatajac posladki, ale nie moglem tak dlugo wytrzymac. Zsunąłem się nizej i teraz mialem twarz na wysokosci jego penisa. Chwile draznilem go oddechem jezdzac rekami po wewnetrznej czesciu ud. Oddech innisa byl glosny i przyspieszony. Prawie niezauważalnie poruszał biodrami. To było takie urocze.
Ledwo liznalem glowke uslyszalem stlumiony jek. Spojrzalem na niego i usmiechnalem sie. Jego policzki plonely, a usta zaslanial dlonia
-Zabierz tą rękę, chcę cię słyszeć - poprosilem i przejechalem jezykiem po całej długości jego mokrego od preejakulatu członka. Dzwieki ktore wydawal strasznie mnie podniecaly wiec po chwili zaczalem mu obciagac. Nie wytrzymal dlugo. Krzyknal moje imie i doszedł w moich ustach.
Moje. Moich. Mój. Mój Innis. Słodki, kochany Innis. Polknalem wszystko i pocalowalem go.
Zassałem jego wargę, po chwili wsunąłem jezyk glebiej. Jeknal mi w usta gdy poczul ze masuje palcami jego wejscie. 
Zaczalem wsuwanie pierwszego gdy nagle In oderwal sie ode mnie gwaltownie i odepchnal mnie od siebie w skutek czego wyladowalem na puchatym dywanie na podlodze.
Otrzasnalem sie z szoku i rozmasowujac obolale plecy zastanawialem sie co zrobilem nie tak. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Nie ukrywalem, ze bylo mi przykro.
-Haru, przepraszam... ja...-zawachal sie kiedy spojrzalem na niego pytajaco- nie chce zebys...
Wygladal jak czyste nieszczescie. Takie bezbronne cos ktore trzeba przytulic i nakarmic. Nie moglem byc na niego zly.
-Innis, po prostu to powoedz. Zrozumiem - wiedzialem ze bylo zbyt pieknie. Jesli mial mnie odrzucic wolalem, zeby zrobil to szybko.
Zacisnal powieki.
-Nie wchodz we mnie - poprosil zupelnie nie swoim glosem i odwrócił głowę.

Zaniemówiłem. Kurwa Haru, ty idioto... moglem sie domyslic ze nie bedzie cgcial robic tego w tensposob. Po tym co robil mu Aiden...
Byłem idiotą. Chciałem już to zrobić i zupełnie zapomnialem o nim. Boze, mam nadzieje ze mi wybaczy.
Westchnąłem i niepewnnie zbliżyłem się do niego.
-Przepraszam, nie wiedziałem 

(Chyba nie muszę mówić, która kopia jest czyja)

 I jeszcze jedno: Nieważne, ile będziecie mieli pieniędzy - NIGDY NIE KUPICIE SOBIE DINOZAURA

Haru ma bulimię, Innis pewnie byłby z Leithem, a Aiden miał umrzeć.

*ukłony* Markozaur Allozaur

Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś, Haruś

3 komentarze:

  1. To jest żart... tak? o.O
    Lora

    OdpowiedzUsuń
  2. no dobra tak jakby i tak się już pogodziłam z faktem że nie będzie kontynuacji. sądząc po częstotliwości wrzucania notek nie było szans żeby żaby przetrwały :/ co nie zmienia faktu że szkoda. ale generalnie życzę fajnych przyjaciółek i dobrej gorzkiej czekolady do końca życia ^^

    OdpowiedzUsuń